Dom, dzieci, praca, mąż… w dowolnej kolejności.
Często jest tak, że w ferworze codziennej walki przestajesz myśleć o tym, co jest dla Ciebie w tej walce najważniejsze – o sobie.
O tym, skąd masz czerpać siły na tę walkę. Bo często życie to walka. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że to wojna. Bo walczysz jednocześnie na wielu frontach – o to, żeby dzieci miały wszystko, czego potrzebują, żeby miały dobry start w życiu, żeby były zdrowe… Jeśli dodatkowo jesteś mamą dzieci niepełnosprawnych, tak jak ja, walczysz o to, żeby były normalnie traktowane, żeby miały normalne warunki rozwoju, żeby nie były zepchnięte na margines społeczeństwa.
Walczysz o swój związek. O to, żeby więź między wami nie zanikała. Część z nas musi jeszcze walczyć o to, żeby ten mąż choć trochę zainteresował się obowiązkami domowymi, albo tymi związanymi z dziećmi. Niestety, nie każdy mężczyzna jest pomocny.
Kolejny front walki to Twój biznes, czy choćby walka o pracę. Walczysz o klientów, o czytelników, o słuchaczy, o zlecenia… A jeśli pracujesz na etacie, walczysz o to, żeby ten etat utrzymać. Może walczysz o to, żeby znaleźć pracę na etacie… Ciągle się szkolisz, uczysz nowych technik sprzedaży, walczysz o zasięgi w mediach społecznościowych… Ciągle walczysz!
A dom? Sam o siebie nie zadba. Jeśli masz nastoletnie, samodzielne dzieci i męża, który o ten dom również dba – jesteś na wygranej pozycji.
Ale jeśli Twój pięciolatek jeszcze sam sobie nie pierze i nie prasuje, a Twoja trzylatka sama sobie kanapki do przedszkola nie zrobi, a roczniak nie umie posprzątać rozchlapanej kaszki… to masz przechlapane.
No chyba, że masz zatrudnioną panią. Ale zaraz zaraz – klienci nie walą drzwiami i oknami, bo ciągle walczysz o nich. A to znaczy, że być może Cię na taką panią nie stać. No więc walczysz z domem, który sam się nie sprząta, sam nie gotuje, sam nie organizuje zabawy dzieciom… Kurczę, żeby chociaż sam tego psa wyprowadził… Nie chce. Znów walczysz.
A kiedy ostatnio walczyłaś o siebie? O to, żeby mieć siłę? Żeby czuć się zadbaną, zaopiekowaną?
Kiedy ostatnio czułaś się dobrze??? Tak błogo i spokojnie? Zrelaksowana?
Być może w weekend – jeśli oczywiście wtedy nie sprzątałaś. Może w wakacje. Ale tylko wtedy, kiedy te wakacje były dla Ciebie, a nie dla Twojego małego dziecka (albo większej ich ilości). Niestety – do pewnego okresu rozwoju wakacje służą odpoczynkowi dzieci, a nie ich rodziców.
Zastanów się teraz przez chwilę i przypomnij sobie KIEDY OSTATNI RAZ ZROBIŁAŚ COŚ DLA SIEBIE?
To nie muszą być jakieś wielkie rzeczy – weekend w spa, czy tydzień w Tybecie. To może być coś małego. Ale tylko dla siebie. Bez walki. Spokojnie. Nie myśląc o innych.
Jeśli będziesz regularnie dbać o siebie – o swoje ciało, o swoje samopoczucie i o swój rozwój, gwarantuję Ci, że będziesz miała o wiele więcej siły na to, żeby toczyć swoje codzienne bitwy. Ale nie tylko. Uwierz mi, że będziesz miała też więcej siły na to, żeby odpuszczać niektóre kwestie, żeby delegować część zadań. Bo uwierz mi – nie wszystko musisz robić sama.
Ja wiem, że mężczyźni dzielą się na takich, którzy naukę dbania o dom wynieśli z domu rodzinnego i na takich, którzy nie potrafią odnieść brudnych skarpetek do prania. Wiem to. Ale wiem też, że tacy mężczyźni, odpowiednio zmotywowani, potrafią to zmienić. Kwestię „odpowiedniej motywacji” zostawiam na razie Tobie i nie będę się w nią zagłębiać. Do tego tematu będę wracać.
Jeśli chodzi o dzieci – one też mogą wykonywać część obowiązków domowych. Serio! Nie bój się delegować zadań dzieciom. Uważaj tylko na jedno – za żadne skarby nie poprawiaj po nich niczego. Zrobią niedokładnie – trudno. Nauczą się z czasem. A jeśli będzie od początku wymagała doskonałości i będziesz sama poprawiać – wychowasz sobie małych, sfrustrowanych perfekcjonistów.
O tym wszystkim jak zacząć odpoczywać (nawet jeśli masz małe dzieci), jak delegować zadania, jak konsekwentnie wprowadzać zmiany będzie cały ten blog.
Bo wszystko to właśnie – Analiza, Rozdzielanie, Konsekwencja i Angażowanie składa się na system ERKA, dzięki któremu zyskasz spokój i czas dla siebie.
Nie mogę Ci obiecać, że zawsze będzie różowo. Ale po wielu latach stosowania tego systemu w moim domu wiem, że on naprawdę działa – jestem tego żywym przykładem.
Dlatego już dziś zapraszam Cię do regularnego zaglądania i uczenia się!