„Do cholery!!! Tyle czasu ja sama wszystko robiłam, a teraz oni robią problem z każdą pierdołą! Pierniczę, nie robię nic!”
Zdarzyło Ci się? Mnie tak. Kilka razy. Jednak po chwili przychodziła refleksja i… odpuszczałam i robiłam to, do czego się zobowiązałam.
Dlaczego? Bo takie zachowanie przyniesie więcej szkody niż pożytku.
- Jeśli rodzina zobaczy, że ja, główny motorniczy zmian, nie wywiązuję się ze swoich obowiązków, sami zrobią tak samo. Serio – to tak działa. I jeszcze gorsze jest to, że to działa tylko w jedną stronę… na nieszczęście dla mnie. Nie pisałabym tego gdybym ja (i inne kobiety) nie przerobiła tego na własnej skórze.
- Ta złość jest naprawdę zrozumiała. Znam ją. Ale zacznijmy od początku – przecież to, że Ty się wszystkim zajmowałaś nie wzięło się znikąd. Sama pozwalałaś na stopniowe przesuwanie granic. I chociaż rozumiem, że czujesz się traktowana wyjątkowo niesprawiedliwie, to najlepiej będzie jeśli z wielkim bólem przełkniesz porażkę i zaczniesz od teraz z czystą kartką dla wszystkich. Od teraz rób tylko swoje. Będzie dobrze.
- Twoja rodzina do tej pory nie miała świadomości tego, czym się zajmujesz. Jeśli zarzucisz ich od razu stertą obowiązków, nie zrobią niczego. Dla nich już wielkim szokiem będzie fakt, że w ogóle są jakieś obowiązki i to jeszcze zakontraktowane! Oszczędź im większego wstrząsu i przekazuj obowiązki sukcesywnie, a nie wszystko naraz.
Być może czujesz się tym sfrustrowana. Masz do tego prawo. Rozumiem to. Jednak postaraj się przepracować w sobie te negatywne emocje i ciesz się z każdego, nawet małego osiągnięcia.
W końcu – nie od razu Rzym, czy jakoś tak…